27 luty 2012
Ale chcą pozbiegać trochę kamyczków mocy dla
znajomych, bo energetyka wyspy jest bardzo silna ,szukam tego co
wpadnie mi pod rękę . Pomaga mi w tym orzeł , kierując mnie
bezpośrednio ku jaskini i wskazując miejsca gdzie mam zbierać
kamienie. Przy tej pogodzie chodzenie po skałach to chodzenie po
wodzie , częściowo rozmokniętym śniegu , mimo że ciągnie mnie
bardzo do chodzenia buty mam zaraz mokre.
Chyba trzeba tutaj
powrócić. Na pewno i zabrać ze sobą pancerne gumowce , bo
Norwegia o każdej porze roku jest nieobliczalna pogodowo.
Dla mnie podróż tutaj , to podróż
do wnętrza ziemi. Pokazuje nam tutaj jak jest w środku jakie ma
uczucia , emocje , a również to informacja o stworzeniu świata o
stworzeniu nas samych. Coś mnie ciągnie i wypycha stąd , tak chcę
powrócić , ale ten moment wystarczy . Kamienie nazbierane i dla
mnie i znajomych , czas jechać dalej w bardziej „normalną”
podróż . Jak później się okazało w podróż też do swojego
wnętrza , do tego co odsłania się z niego.
Mieliśmy ochotę popłynąć kawałek
parowcem Hutiruten i teraz dostałam podpowiedź, że przecież
zawija do portu Rorvik 70 km od Leki za 3 godziny . Bartek chciał
zawsze płynąć , jednak cena mimo zimowej super obniżki była dla
jego psychiki zaporowa około 2000 zł. Za jeden dzień
płynięcia .
Moje duchy podpowiadają mi jechać dalej , jego lęki wycofać się
. Szalę przechyla ostro padający śnieg i mocno oblodzona droga ,
zwyciężają leki i ograniczenia. Ja nie miałam siły aby aby
wsiąść za kierownicę i jechać . Bo Bartek przeszkadzał zamiast
współpracować . Mieliśmy łańcuchy, które rozwiązałyby sprawę
jazdy. Jednak nikt o tym nie pomyślał bo zajęliśmy się swoimi
emocjami , ja odpuszczeniem w obliczu terroryzmu, a Bartek jak
dziecko stwierdzał -ja nie chcę , pogoda zła i co wydamy kasę i
nic nie zobaczymy. Ja czułam , że warto , ale byłam za słaba.
I co …..???? zafundował nam kolejny
dzień , piękną pogodę, tylko co z tego , że piękną , bo
praktycznie nie zrobiliśmy żadnego zdjęcia , jechaliśmy szaroburą
drogą po szaroburym krajobrazie i nawet słońce nie dodawało mi
blasku. . Droga była czarna , może szaro-bura dużo bardziej
uczęszczana , może pozornie bezpieczniejsza . Jaki piękny odnośnik
do życia . Nie mając odwagi sięgnąć po swoją siłę , zaufać
źródłu , które mnie prowadzi (gdyż pomysł jazdy z Rorviku był
moim zdaniem gdzieś z góry, bez pragnień i chciejstwa , może
dlatego odpuściłam, bo nie było ciśnienia ) , czy podążać
szaro burą wygodną ,bardziej
uczęszczaną , może i bardziej
akceptowalną może i bezpieczniejszą drogą, gdzie ciągłe słońce
nawet nie jest stanie dodać jej uroku. Na tamtą promyczek
rozświetlał . To zawsze tak jak nie jest się własnej drodze . A
czy Bartek był na swojej , nie też mu nie świeciło słońce .
Lęki , ograniczenia też prowadzą nie we własną stronę ,
szaroburości życia świata. Życia bardziej wygodnego, ale
szaroburego. Patrząc na szaroburą drogę nr 6 z północy do
Trondheim patrzyłam na góry po prawej stronie, które ścianą
oddzielały jeden świat od drugiego. Można je przebyć, ale trzeba
dużo odwagi, pewności siebie , że stąpa się tą
właściwą dla
siebie drogą . Dla wielu są one nie do przebycia . Nie są wstanie
zrezygnować z wygody, tego jak żyją inni aby iść za sobą . Poza
tym szaro-bura droga wygodna droga jest szybka i można tyle zrobić
w życiu, tyle doświadczyć...... i w krótkim czasie, ale czy być
szczęśliwym , w tej pogoni za swoim ogonkiem . Na pewno są ludzie
, którzy są szczęśliwi na tej drodze i jest to ich droga. Choć
powiem szczerze nie znam takich. Większość idzie nią z lęków ,
szukając miliona wymówek, że przecież muszę coś jeść ,
wychować dzieci , coś trzeba robić itp. Iluzoryczne wydaje się
to, że większość kroczy nią nie wiedzieć po co i dlaczego , nie
szukając , szczęścia spełnienia .
Iluzją również jest to, że
szarobury świat pochłania energię,nie jak jego kolorowy
odpowiednik , jak asfalt który się rozpłynie , a jeszcze będzie
miał za mało światła. Wiecznie mało i mało energii , dóbr. W
świecie kolorów energii jest dostatek , gdyż jest pobierana z
prawdziwego źródła i wszyscy mają pewność, że jest jest
nadmiar , dlatego kolory częściowo oddają , a biel będąca
wszystkimi kolorami wręcz prawie wszystko, ma wszystko w sobie i nie
potrzebuje niczego z zewnątrz.
Świat , świat dzisiejszy świat i
droga do siebie do swojej czystej bieli .
W szaroburym świecie normą jest
branie , a wręcz wyrywanie sobie wszystkiego , w białym świecie
dawanie jest normą. Każdy nas ma część szaroburego, część
białego i od nas zależy którą drogą pójdziemy.
Po drodze odwiedzamy Trondheim ,
chciałam zobaczyć katedrę , w której znajduje się grób Olafa,
który przez wieki był miejscem pielgrzymek ludów północy .
Jednak katedra nie chciała abym ją
zobaczyła , bo już była zamknięta , a samo Trondheim miasto jak
miasto.
Z Trondheim podążamy dalej drogą nr
6 , chyba idąc jej siłą rozpędu chcemy dojechać , nie wiedząc
gdzie. Na szczęście duchy nad nami czuwają i w pewnym momencie ja
stwierdzam, że nie nasyciłam się fiordami, a Bartek podejmuje
decyzję, że w Oppdal skręcamy na drogę 70 w kierunku drogi Troli
(oczywiście zimą zamkniętą ) Od razu poprawiają się humory ,
otaczający świat robi się bardziej przyjazny , droga węższa
oblodzona biała bardziej niebezpieczna, ale nasza . Po podróży do
wnętrza ziemi , została piękna lekcja na wielu poziomach, warto o
niej pamiętać .
Wjeżdżamy w krainę fiordów , gór i
lodowca .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz