wtorek, 4 grudnia 2012

Biegówkowe królestwo


Szykujemy się na nocleg na górze koło Lillerhamer , widok przepiękny obok trasy biegowego, trudne …..
No właśnie trasy biegowe i narciarstwo biegowe ,  mam wrażenie, że całkiem spora części zarówno historii jak i chwili obecnej Norwegii.
Pierwszą noc w Norwegii spędziliśmy na parkingu przy trasach biegowych Lynge  z 20 km na południe od Giovik . Parking potężny, otoczony drzewami ,  niestety na parkingu nawet toalety, a trasy można powiedzieć bajka pięknie przygotowane , łatwe , w pięknej scenerii , niesamowicie urokliwe ile kilometrów nie wiem, ale 100 na pewno , następnego dnia dojechaliśmy już do Lillerhamer gdzie od razu skierowaliśmy się na stadion Birkenbein ski, gdzie rozgrywane były zawody w czasie olimpiady, To, że trasy przygotowane super chyba już  nie trzeba pisać . Dziś natomiast trochę pokręciliśmy się po trasach na stadionie tych typowo olimpijskich góra dół, bardzo trudne trasy z plątaniną dróg , mostków , potem pojechaliśmy w kierunku Susjen , gdzie ilość ludzi na trasach nas trochę odrzuciła (dzisiaj sobota) i w końcu skierowaliśmy się tutaj na Nordseter
Jak już  pisałam trasy są przygotowane koncertowo , są bezpłatne – z tego co dowiedzieliśmy się trwają dyskusje czy nadal tak powinno być, ponieważ ich utrzymanie pochłania państwo wiele pieniędzy  – czasem parkingi obok są płatne ok 30-40 koron za dzień (15-20 zł .).  Jednak trasy trasami, ale ludzie . Tutaj na trasach ma się wrażenie, że bieganie na nartach,  jest jednym z przedmiotów w szkole . Dochodzi do tego niesamowita wydolność biegaczy , często jest tak , że biegnący obok pies dyszy, a właściciel rozmawia z kolegą . Biegają szybko, ale lekko i dynamicznie . Nie spotkałam osoby na trasie która biegłaby wolniej ode mnie – no może 2 letnie dzieci.
Biegówki tutaj są sportem bardzo rodzinnym , gdy dziecko nie chodzi wożone się w specjalnym wózeczku i to niezależnie od trudności trasy , a gdy już troszkę chodzi idzie na własnych natkach , a gdy ma 4-5 lat jeździ już lepiej niż ja . Nie wiem czy oni pierwsze chodzą czy jeżdżą na nartach....???
 Fajne oglądać jak babcia, dziadek  albo i prababcia , pradziadek uczy takiego małego smyka jeździć
Biegają głównie stylem klasycznym
Na razie jest  mi głupio gdy biegnę, wydaje mi się, że dość szybko jestem zmachana a taki 70-80 latek mnie wyprzedza z lekkością , uśmiecha się i biegnie dalej  . Bartek ma to szczęście, że biega łyżwą , która jest 20 % szybsza od klasyka , dlatego czasem  uda mu się mu kogoś wyprzedzić.
Tutaj ma się wrażenie, że oni zachowali dziecięcą wydolność , lekkość .
Norwegowie uchodzą za najbardziej usportowiony naród w Europie ,  z tego co widzę to jest to szczera prawda . Ci co nie biegają na nartach biegają po chodnikach w butach, a temperatura , deszcz., wiatr  czy to ma jakieś znaczenie....?
Na pewno można się od nich uczyć podejścia do sportu , nie jest to podejście na hurrra czy z wielce sportowym zacięciem jest to sposób na spędzenie czasu na łonie przyrody z rodziną , a że są świetnie wysportowani to już inna sprawa .
Mimo że na trasach jest sporo ludzi jest bardzo spokojnie i bezpiecznie , gdy trzeba ominą  z uśmiechem.  Jak już pisałam biegam na tutejsze warunki bardzo słabo ani razu nie czułam się zawalidrogą na trasie . Widać jeszcze raz powtórzę lekkość i luz , nie czuć zaciętości,
Tutaj mam  motywację , aby lepiej biegać na luzie .
Norwegowie na co dzień dość posępni na twarzy , w czasie biegania mijają człowieka z uśmiechem.  Ma się wrażenie, że sport daje im niesamowitą radość. 

A Lillerhamer miasto jak miasto chyba ładne , ale w tym temacie nigdy nie czuję się ekspertem . Miasto żyjące olimpiadą sprzed 18 lat , ma się wrażenie , że olimpiada tutaj była wczoraj . Z drugiej strony można zauważyć jak wiele zmieniło się przez lata w samych igrzyskach. Podejrzewam, że tak małe miasto (25 000 mieszkańców) nie byłoby w stanie przyjąć takiej rzeszy turystów w dzisiejszych czasach, a wtedy …. jaki teraz wszystko musi mieć rozmach .
No właśnie odnośnie historii nasz gospodarz z Hospitalityclub poznał nas z 89 letnim Polakiem Emilem  z Lwowa , który został wywieziony przez Niemców do Norwegii w 1943 r. i przez te prawie 70 lat mieszkania tutaj, miał  mały kontaktu z Polakami (jego rodzina zginęła w czasie wojny) , sam zauważył jak zmienił się język polski, jak wiele słów już nie rozumie , jego język również był troszkę inny niż nas , zrozumiały ale inny , wielu słów z jego języka już się nie używa,
Zmiana, zmiana , zmiana to jedyna pewna rzecz widać to choćby w olimpiadzie , języku

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz