wtorek, 4 grudnia 2012

Cięzkie początki 7 luty 2012



  Wreście na promie . Po długim okresie przygotowań zarówno fizycznych jak i przez przypadek psychicznych udało się dotrzeć do Kiloni (Kiel) skąd płyniemy do Oslo.
Przygotowania fizyczne obejmowały głównie przygotowanie samochodu. Bartek zamontował webasto do podgrzewania kabiny, grzałkę elektryczną do ogrzewania silnika , podniósł nasze stare samochodowe łóżko,  aby zmieściło się pod niego więcej rzeczy i  kupiliśmy nowy materacyk na niego. Ponadto  łóżko zostało tak zmodyfikowane , że można go przerobić na dwie ławeczki i stolik, poza tym samochód został ogólnie  przeglądnięty.
Ja zrobiłam troszkę słoików z wegetariańskim jedzeniem , zakupy kaszy i innego jedzenia , alkoholu regionalnego głównie miodów pitnych na prezenty  .
Przyjechali w gości znajomi, którzy poduczyli nas angielskiego .
W planach był wyjazd tydzień wcześniej , jednak duchy dopisały psychiczny aspekt  przygotowań .
Domem w czasie naszego wyjazdu miała się opiekować mama Bartka , jednak z uwagi na prognozy pogody (zapowiadano w całej Europie syberyjskie mrozy  do minus 20) , stwierdziła, że nie może u nas być , bo lekarz jej zabronił chodzić po takim zimnie. Od razu poczułam jej lęk o synusia , jednak …..  co ma być niech się dzieje. Ledwo to ona powiedziała przyszli znajomi, którzy sami zaproponowali opiekowanie się naszym domem, znajomy dał nam – też z własnej inicjatywy – nawigację, mapę i przewodniki , czułam, że wszechświat nam sprzyja , tylko trzeba przebić się przez rodzinne lęki.
Trwało to właśnie ostatni tydzień , Bartek nawet dostał na jeden dzień postrzału i przeleżał cały dzień w łóżku.
W rezultacie mamuśka się odsłoniła pokazując swoje lęki, widząc, że nie jesteśmy od niej zależni i jej na nic szantaże się  zdają , stwierdziła, że ona bardzo lubi u nas mieszkać i z radością pomieszka, wszystko zaczęło składać się do kupy , jak wcześniej nie mogło.
Przyszła energia na wyjazd. Kupiłam bilet na prom z Kiloni do Oslo za 129 euro Color line  – super cena z wewnętrzną kabiną.  Wpakowaliśmy jedzenie , narty biegowe ubrania misy bębenek do auta i ruszyliśmy.
Nie obyło się bez przygód po drodze . Do Berlina Landrynka jechała dzielnie. Gdy w Berlinie zatankowaliśmy paliwo nagle zaczęła słabnąć .
Fakt po drodze temperatura spadała do minus 15 ,Poszły lęki , tylko o co....? ze nie zdążymy na prom, że nasze wyjazdowe pragnienia nie zostaną zaspokojone , że stracimy trochę kasy .  Co nas tak dusi w życiu?  O co właściwie chodziło...??? Odkrywałam kolejną część siebie .
Uważam, że auto czy każda rzecz materialna jest połączona ze swoim właścicielem, jeżeli go coś dusi przekłada się to na auto. Szczególnie jeżeli się ma kontakt ze swoim samochodem  i auto ma wrażliwą duszę , dlatego się mówi, że stare landrovery są autami specjalnej troski. Zgadzam się z tym w 100% bardzo medialnie oddają wszystkie bolączki właściciela , jeżeli mu się coś klinuje w głowie zaraz coś klinuje się w silniku , trzeba być tylko bardzo uważnym, a autko odpowie nam na wiele pytań .
Tak samo jak z naszym duszeniem
Po ok 100 km duszenia się naszego auta postanowiliśmy się przespać troszkę  i dać odpocząć sobie i autku . Przemodlić temat i zdecydować co dalej .
Na zewnątrz było ok -10 , mieliśmy pierwszą okazję wypróbować webasto w nocy, Było prawie na minimum, a ja rozkopywałam się bo mi było za ciepło. Rewelacyjna sprawa , człowiek zapomina jak zimno na zewnątrz , no do momentu gdy nie zachce mu się sikać .
Bartek cały czas myśli jak wstawić WC do Landrynki , czekamy na pomysły.
Rano Landrynka zimna , wcale nie chciała jechać , musieliśmy cofać się  z autostrady na parking z powrotem , co dalej ….... zaczęłam się modlić , prosić duchy o pomoc , o odpowiedź na pytanie czy  mamy jechać do Norwegii czy nie....???  , a tutaj przed nami na parkingu wyrósł spod ziemi samochód z polską rejestracją , był odpowiedzią na moje prośby, podbiegłam do niego , chłopaki przyszły popatrzyły i Landrynka zaczęła dobrze jechać  potrzeba było obcej energii , żeby przepchać stare zaszłości. Dzięki chłopaki. Jeszcze trochę dusiło landrynkę , więc zadzwoniliśmy do jej ulubionego  mechanika, który stwierdził, że trzeba poluzować korek od baku  , bo mogło zamarznąć odpowietrzenie i od tego momentu landrynka dostała powera i zapomniała o starych problemach.
Obserwując problemy landrynki zastanawialiśmy się też nad jedzeniem, bo podejrzewaliśmy, że  złe paliwo zatankowaliśmy w Berlinie . Jak gdy zjemy coś niewłaściwego dla nas , jak to wpływa potem na nasz organizm , ile trzeba energii, aby to wyprostować . Popatrzcie sami, jak wleje się złe paliwo do auta, jak to na niego wpływa , czy tak samo , nie jest z nami ludźmi ?
 
Wreście Kilonia port, a porcie stado motocyklistów jadących na rajd w góry norweskie , ktoś nazywał naszą wycieczkę  ekstremalną  hihihii. Piękne motory i uśmiechnięci , życzliwi ich posiadacze .






Na prom okrętuje się niewiele osób ,większość to tacy podróżnicy jak my, z zapakowanymi po sufit autami.


I prom - takie małe miasteczko, taka nasza miniaturka Sfery (centrum handlowe) najfajniejsze miejsca zajęte są przez najdroższe restauracje . Nasza kajutka jak na mnie duża z łazieneczką , pełny luksus, choć brakuje powietrza i przestrzeni  . Może jak przerobię sknerzenie się na to co wydaje mi się zbytkiem, a chciałabym mieć to następnym razem zafunduję sobie kabinkę z balkonem.
Miasteczko jak miasteczko , ciasne i duszne
Dziś pełnia , specjalnie taszczyłam do kajuty bębenek żeby potem pograć na nim do księżyca . Byliśmy sami na zewnątrz wiał wiatr , temperatura ok 0,  stopni , może lekko zamarznięte miało się wrażenie , że płynie się przez kry , bezchmurne niebo i księżyc w pełni . Odprawiliśmy mamy własny rytuał dla niego , prosząc o szczęśliwą podróż , możliwość wzrastania w jej czasie i lepszy kontakt z duchami przyrody . Miałam wrażenie, że cały wszechświat nas słucha i uczestniczy w naszej ceremonii. Czułam wolność i siłę , ale i nieprzewidywalność i nowość . Jak to inne od naszego „statkowego miasteczka” gdzie wszystko jest stałe nawet temperatura i światło. Taka złota klatka, bezpieczna , ale ciasna .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz