Szwecja po ostatnich wakacjach zostawiła bardzo negatywne wspomnienia w
nas przemysłowe rolnictwo, równiny , nieprzyjazny Sztokholm . 700 km
przejechanych na południu Szwecji wspominaliśmy jako mękę . Teraz
zmusiła nas do przyjazdu do siebie i pokazania się z tej pozytywnej
strony .
A było to tak!!! Gdy we wtorek wyjechaliśmy od dziadków w Koppang skierowaliśmy się na
słynne miasteczko Roros . Na początku droga była dobra, potem zrobiła
się śliska , wręcz bardzo na czarnym asfalcie, a ostatnie 50 km to była
droga przez mękę wąska górska oblodzona droga z dużym ruchem , padającym
śniegiem przechodzącym w zawieje i zamiecie . Roros , jak już pisałam
ekspertem od miast nie będę , choć sympatyczne nawet przy tej zadymkowej
pogodzie, a może to ta pogoda dodała mu uroku . Roros leży na szczęście
w miejscu gdzie można zdecydować czy jechać na Tronheim czy przez
Szwecję . Patrząc na mapę każda opcja była zła. Wiało jak diabli wąskie
oblodzone drogi , co robić? Z umysłu żadna odpowiedzieć nie przychodziła , podszepty podświadomości
były zablokowane – bo przecież trzeba coś zrobić . Jedno co to można się
wyciszyć i poprosić duchy o pomoc . Przyszła odpowiedź przez Szwecję
dla nas obu. Gdy to wypowiedzieliśmy na moment rozbłysło słońce .
Decyzja podjęta czas w drogę .
Miałam wrażenie, że Norwegia wypycha nas wręcz do Szwecji , mówiąc nam ,
że tam będzie nam lżej. I faktycznie po przejechaniu granicy drogi się
poszerzyły , nawet przy lodowej nawierzchni zrobiły się dużo
bezpieczniejsze . A Szwecja od razu przywitała nas zachodnio-europejskim stylem. Ostatnią
moda lansowaną przez te przejechane przez nas 700 km, są skutery
śnieżne , nawet trasy biegowe – w mniejszości – w stosunku do tras
zjazdowych, są poprzecinane przez trasy dla skuterów. Świetna
wydolność, została zastąpiona przez materialne dobra .
Trasy biegowe
oczywiście są , ale jest ich zdecydowanie mniej . Te co widzieliśmy są
gorzej utrzymane , ale lepiej oznakowane niż w Norwegii. Ponadto w
Norwegii ma się wrażenie re kreacyjności tego sportu , który będzie
uprawiany nawet jeżeli naukowcy ogłoszą , że jest bardzo szkodliwy .
Natomiast w Szwecji na pierwszy plan wysuwa się aspekt sportowy, Są
pętelki o określonej ilości kilometrów , a sporty mniej męczące , jak
jazda skuterami wchodzą tutaj pełną parą . Należy też zauważyć, że trasy
biegowe są obciążeniem dla Państwa czy gminy i patrząc krótkowzrocznie
nikt na nich nie zarabia. Natomiast trasy zjazdowe , skutery to
przemysł i zarobek przez duże Z. Oczywiście długofalowo może przynieść
straty dla Państwa , - jak wydatki na zdrowie - ale czy w dzisiejszym
kapitalizmie ktoś o tym myśli.
Przerzedzając przez szwedzkie małe miasteczka uderza większa ilość
zakładów przemysłowych niż w Norwegii, wydaje nam się, że powoduje to
większe tempo życia, ukierunkowanie na dobra i stres , który potem
trzeba rozładować szalejąc sobie na skuterze czy doznając prędkości
nartach zjazdowych.
W Norwegii wiele gmin podejmuje decyzje o nie inwestowaniu w narciarstwo alpijskie, chcąc zachować spokój tych miejsc.
A Szwecja środkowa i północna pokazuje nam się w pięknej krasie `
Wczorajszy dzień był cały słoneczny , pierwszy taki dzień w czasie
podróży i zorza w nocy . Zorza pojawia się przy bezchmurnej pogodzie .
Droga przez tereny przyrody najpierw piękna tajgę z jeziorami, a teraz
tajga pomieszaną się z błotami co prawda zamarzniętymi o tej porze
roku. Drzewa ubrane w śnieżne sukienki machają przy drodze delikatnie
swoimi igiełkami , ciesząc się na spotkanie. Cała droga to droga przez
przyrodę w jej najczystszej postaci. Po drodze są maleńkie miasteczka i
wioseczki, a tak przyroda, przyroda , przyroda ze swoimi prawami. Droga
oblodzona, ale szeroka i z małym ruchem , tak że czujemy się na niej
bezpiecznie . Niedaleko miejscowości Jokkmokk znaki uwaga łosie zastąpiły znaki uwaga renifery. I zaraz renifery pojawiły się na drodze .
Powiedziały witamy Was na północy . Powitały nas z 20 km przed
przekroczeniem kręgu polarnego (10 km przed Jokkmokk), były takimi
wysłannikami północy .
Renifery nie są zagrożeniem dla samochodów w przeciwieństwie do łosi ,
których waga dochodzi do 600 kg , nie boją się samochodów , wręcz chętnie pod nie wskakują . Chcą przegonić intruza.
Są główną przyczyną wypadków w Skandynawii. A Skandynawowie jeżdżą
świetnie , bezpiecznie , pewnie , szybko. Na drogach panuje duża kultura
i szacunek . Śmialiśmy się , ze Ci co nie respektowali praw natury już
dawno wyginęli. Przy tych lodowych drogach znaki skrzyżowań ustawione
są 500 metrów wcześniej , aby dać możliwość hamowania.
Landrynka czyli nasz Landrover spisuje nam się dzielnie , dostając teraz
dobre skandynawskie paliwo – nie ma tutaj rozróżnienia na rodzaje
paliwa w ramach etylin czy ropy, jednak zdaje się być odpowiednim do
tego klimatu . Przy włączonym całą noc webaście landrynka nie zjadła
więcej niż 8-9,5 litra . Odpala dzielnie i jedzie dynamicznie. To tak
jak z nami ludźmi, wcale nie trzeba wielkich ilości jedzenia , aby czuć
się dobrze . Trzeba tylko obserwować siebie , tak jak samochód .
Przecież przy samochodzie nie kupujemy paliwa , które nam ktoś
powiedział, że jest dobre , tylko takie na jakim nas samochód dobrze
jeździ. Warto tę zasadę przenieść do swojego życia i poszukać takiego
jedzenia , które dobrze służy nam do naszego trybu życia, klimatu w
jakim jesteśmy .
Przy -10 na normalnej polskiej ropie , landrynka nie odpala przy pierwszym przekręceniu kluczyka , tutaj bez problemów.
Będziemy jej w Polsce kupować w mrozy lepszą ropę . To tak jak z ludźmi ,
którzy do Polski przenoszą diety z ciepłych stron świata , a potem
marzną zimą narzekając na mrozy zimno czyli świat zewnętrzny , a nie
zerkną jakie paliwo dostarczają do swojego baku.
Webasto tez spisuje się dobrze tej nocy było -20 , a my mieliśmy je na
minimum i w środku było około 20 w plusie . Takie cywilizacyjne
udogodnienia , na pewno pomagają w podróżowaniu . Powodują , że są do w
miarę wygodne wycieczki, a nie wielkie wyprawy .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz